Kończy się marzec więc czas pokazać kolejną wspólną sesję moich chłopców. Oczywiście powstała ona dzięki wyzwaniu fotograficznemu "12 miesięcy razem". Strasznie cieszę się, że Ania mnie do tego namówiła, dzięki niej mam super motywacje, aby choć raz w miesiącu zabrać ze sobą moje dzieciaki, męża i aparat i wyruszyć gdzieś porobić im zdjęcia :) Wiadomo jak to jest z czasem, nigdy nie ma odpowiedniej chwili, zawsze jest coś innego do zrobienia, do załatwienia, a dzięki temu wyzwaniu musimy znaleźć czas, choćby pogoda nie dopisywała, choćby było coś innego do zrobienia musimy znaleźć choć chwilę ;)
Tym razem czasu naprawdę nie było zbyt wiele więc nie myśląc zbyt długo nad miejscem gdzie tym razem możemy wybrać się na sesję po prostu poszliśmy na króciutki spacer. 5 minut drogi od domu, jedna alejka, schody, rzeka, dodatkowo trochę słoneczka i zdjęcia zrobione. Jak widać wcale nie potrzeba wyjeżdżać gdzieś daleko, aby zrobić choć kilka fajnych zdjęć :)
Oczywiście nie obyło się bez trudności. Nikodem tym razem robił straszne miny, słońce go raziło i połowa zdjęć poszła od razu do kosza z powodu tych wszystkich dziwnych min mojego dziecka. Naprawdę trudno ogarnąć dwójkę dzieci na jednym zdjęciu tak aby oboje wyglądali fajnie. A to jeden patrzy gdzie indziej, a to drugi ma focha, a to słońce ich razi, a to któryś z nich zamknie akurat oczy i tak w kółko. Dlatego wspólnych zdjęć mają zaledwie kilka, reszta jest osobno. Ale lepsze kilka niż nic. Może nie są jakoś specjalnie piękne, ale i tak jestem zadowolona, że trzeci miesiąc udało nam się stworzyć taką wspólną sesję :)
Wielkie podziękowania dla taty Nikodema i Dominika - gdyby nie on to bez wątpienia nie mielibyśmy uśmiechu na ani jednym zdjęciu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz