Październikowe zdjęcia do fotograficznego wyzwania "12 miesięcy razem" to był czysty spontan. Niestety październik nie raczył nas zbyt ciekawą pogodą. Cały czas deszcze, a jak nie padało to i tak było okropnie szaro i buro i brzydko. Jednak jednego dnia swoją obecnością zaszczyciło nas słoneczko więc nie zastanawiając się zbyt długo, co by słońce nie zdążyło zniknąć, ubrałam moich chłopaków i poleciałam w plener dosłownie trzy minutki drogi od mojego domu ;) Pogoda była cudna, może nawet aż za cudna, bo ostre słońce nieco przepalało mi twarze moich chłopaków na zdjęciach, ale lepsze takie słoneczne zdjęcia niż żadne ;)
Muszę przyznać, że była to jedna z najtrudniejszych sesji miesięcznych jakie robię moim dzieciom od początku tego roku. Zawsze przy tych zdjęciach towarzyszy nam tatuś chłopców, jest to naprawdę nieoceniona pomoc przy uciekającym Dominiku, który za nic nie chce spojrzeć w moim kierunku. Tata pomaga, goni, ustawia, poprawia, skacze, wydaje odgłosy i zawsze udaje mu się sprawić, że nasze młodsze dziecko nie tylko spojrzy w moim kierunku, ale i czasem się uśmiechnie ;)
Niestety teraz musiałam działać sama, słońce nie mogło przecież czekać! Dominik za to miał mnie w nosie i nic sobie nie robił z pięknych liści, ani z tego, że go wołam, ani z tego, że za nim biegam. Próbowałam robić zdjęcia goniąc go i zawracając kiedy co chwilę odbiegał w innym kierunku. Niestety to zawracanie go wcale nie było łatwe, bo mój indywidualista nie lubi robić tego co mu się każe, on woli robić to na co ma ochotę, więc kilka razy musiałam focha z ziemi zbierać ;)
Nikodem dzielnie bratu kroku dotrzymywał, żeby choć na kilku zdjęciach byli razem.
Także zdjęć zrobiłam tyle, że aż ciężko uwierzyć, a nieudanych wywaliłam tyle, że naprawdę w głowie się nie mieści.
Wyszło jak wyszło, na szczęście październikowe zdjęcia mamy już za sobą. Kolejne koniecznie będę musiała robić z pomocą!
Uwielbiam jesienne zdjęcia :D w tym roku akurat u nas liście mokre ani kszty współpracy pogody ...
OdpowiedzUsuń